Oni...


Mieli własną drogę,
szli według swych ścieżek...
Nadzieja w nich nie umierała,
była i trwała...
Nie spieszno im było
nigdzie...
Czasami błądzili
po omacku chodzili...
Były i przerwy...
Odpocząć musieli...
Lecz zawsze wracali 
na swą drogę wybraną...
Ich własną...
Sami tęsknili...
Innym się nie przyznawali...
Mówili, że tak dobrze im
bo sami wybrali...
Samotność...
Była dobra,
cudowna,
wspaniała...
Do czasu, 
aż na swej drodze siebie spotkali...
Poznawali się długo...
Nie spieszno im było...
Nie wierzyli,
bali się odkrywać siebie...
Tajemniczość w nich była...
I to ich przyciągało do siebie,
a zarazem odpychało...
Bali się uczuć
choć było to ich pragnienie...
Czułości, bliskości, miłości...
Dotyku, ciepła, przytulenia...
Pocałunków, rozkoszy, podniecenia...
Trwali...
Już nie szukali...
Wiedzieli, że znaleźli...
Teraz tylko musieli
samych siebie przekonać...
By to oni sami uwierzyli,
że swą miłość odnaleźli...
Czy uwierzą?
Czy się przekonają?
Tylko czas pokarze...
Czy wytrwają...
Czy jednak pójdą dalej...
W swojej samotności...

Autor: Katarzyna Wysocka (Magiczna)
zdj. z google




Komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. Tu piszę o ludziach takich jak ja co boją się ponownie zaufać... Nie są jeszcze gotowi kochać... Idą swoją drogą spotykają siebie i czy zaufają sobie czy będą w swej samotności to już od każdego z nich zależy z osobna.... Bo przecież każdy jest inny, każdy ma inny czas i każdy trafia na innych ludzi... Kiedyś pewnie może przyjdzie czas że zaufają... Każdy przecież ma swój czas... Tak sobie i ja tłumaczę, że kiedyś i mój taki czas przyjdzie, by ponownie zaufać...

      Usuń

Prześlij komentarz